Rok | Pora roku |
1990r | Jesień |
Jedna stodoła oraz dwa dość dobrym stanie drewniane domy ogrodzone spróchniałym płotem.
Niektórzy stalkerzy uważają to miejsce za dobrą placówkę do rozbicia obozu i zatrzymania się tam nawet na kilka ładnych tygodni. Okolice tego miejsca to lasy, w których możemy głównie znaleźć kilka przeciętnych mutantów, z którymi każdy stalker poradził, by sobie w mgnieniu oka.
W domach nie znajdziemy praktycznie nic ciekawego prócz kilka mebli zamykanych na kłódkę służące stalkerom jako szafki, by ukryć na czas pobytu swoje rzeczy bądź wyrzucić te, które są, im już wcale nie potrzebne oraz kilka łóżek, gdzie można się wyspać. W jednym z budynków znajdziemy nie tylko łóżka i meble, ale i płodną anomalię termiczną, w miejscu, które niegdyś mogło się zwać kuchnią. W stodole oraz na placu znajdują się ogniska, gdzie można spokojnie przesiedzieć noc razem z innymi przechodnimi.
Obozowisko nie tylko jest często odwiedzane przez stalkerów, ale często zbiegają się tutaj różne mutanty, rozpoczynając od zwykłych ślepych psów, kończąc czasem nawet na pijakach, czy snorkach.
Offline
Poranek w gospodarstwie był spokojny, mutanty chodziły i polowały na jedzenie, a stalkerzy nie martwili się tego poranka o swoje życie w obozowisku, gdyż dookoła niego krążyło dzisiaj mało mutantów. Kruki spokojnie latały nad Gospodarstwem i terenach przy nim. Oczywiście cisza nie trwała zbyt długo, gdyż musiałem wszystko zepsuć. No tak, wyruszyłem z terenów koło gospodarstwa by wrócić do bazy po polowaniu, no ale oczywiście jak zwykle musiało mi się coś przydarzyć ,,ciekawego". Jedna chwila nieuwagi i zaczęło mnie gonić stado Mięsaczów. Było ich z 5 a ja nie zdążyłem wyjąć pistoletu, więc wziąłem nogi za pas. Z moją trochę potarganą torbą na ramieniu, szybko pobiegłem w stronę bazy, uciekając przed Mięsaczami które ciągle skakały mi na spodnie. Wziąłem szybko pudełko zapałek z torby i wyciągnąłem jedną, lecz wiatr wywiał mi ją z ręki. Wziąłem drugą, mając szczęście zapaliłem ją i rzuciłem w stado Mięsaczy, wykrzykując przy tym.
- Żrecie wszystko, może i ogień zeżrecie?!
Offline
Rzucona zapałka poturlała się chwilę przez podłożę podpalając kilka liści. Płomień był niewiele większy od wywołanego na kuchence gazowej, na średnim palniku, ale okazał się wystarczający by poparzyć odnóża jednego z mięsaczy, na czym się nie zakończyło. Nieustający wiatr rozprzestrzeniał lekko ognień, tworząc małą zaporę dla niektórych mięsaczy. Dało to Kamarov-i chwilę by uciec do najbliższego posterunku, gdzie są stalkerzy, bądź chwilę na wyciągnięcie karabinu i podjęcia walki z mutantami zanim zjawią się dziki, które praktycznie zawsze występują w parze z mięsaczami.
---
Koniec tury
W następnej turze dochodzi dwójka graczy:
-Tiga
-TOM
Kolejność pisania:
- Kamarov
-Tiga
-TOM
---
Offline
Szybko wyjąłem lornetkę z otwartej torby i popatrzyłem się w lewo. Dostrzegłem posterunek. Schowałem szybko lornetkę do torby i pobiegłem, deptając po suchych liściach, miałem nadzieje że Mięsacze mnie nie ścigają. Gdy już podbiegłem do posterunku, mięsaczy nie było. Zauważyłem stalkera więc zagadałem do niego.
- Yy, dzień dobryy? Ja tu tylko na chwile, odpocznę i idę dalej. Oczywiście jeżeli mam się stąd wynosić, okej. Pójdę. To jak będzie?
Zapytałem wyjmując z torby zapałkę i pudełko papierosów. Wyjąłem papierosa , zapaliłem i włożyłem do ust czekając na odpowiedź stalkera.
Offline
Mięsacze odpuściły sobie dalszą pogoń za Kamarow-em i wróciły w głąb lasu w magazynach wojskowych.
Na posterunku siedziały już dwie osoby.
Widząc stalkera chcącego przyłączyć się na jakiś czas do posterunku, przypatrzyła mu się chwilę, po czym odpowiedziała.
- Witaj stalkerze. Raczej ten posterunek nie jest niczyją własnością więc raczej możesz tu siedzieć jak każdy inny, dopóki nie przystawisz nikomu broni do głowy. Tak swoją drogą, możesz mi mówić Tiga.
Posterunek nie był zbyt wielki, zaledwie ognisko, przy przystanku autobusowym z baldachimem oraz kilkoma skrzynkami z piaskiem, lecz mimo to, jak by się uprzeć, mógłby pomieścić nawet cztery trzyosobowe oddziały.
Po dojściu stalkera, siedziały tam zaledwie trzy osoby, z czego sądząc po kombinezonach, widzę, że obie należą do frakcji "zamieszkującej" to miejsce, czyli wolności.
Offline
TOM siedząc przy ognisku przyglądał się jak płonienie urządzają sobie destrukcyjną zabawe na kilku kawałkach drewna. Było tam tak ciepło, że nie miał zamiaru się ruszać choćby przybiegła tu cała arrmia mutantów. Ngle jednak przybiegł do nich inny Stalker, wzrok TOMa skierował się najpierw na jego towarzyszkę, a gdy Ta wypowiedziała kilka słów spojrzał na nieznanego Stalkera.
- Mów mi Tom, każdy tak mnie woła. Jak zwracać się do Ciebie przyjacielu?
Jego oczy mimo przyjaznego nastawienia pilnowały jednak czy Obcy nie szykuje Im jakiejś niespodzianki.
Offline
Popatrzyłem się na Toma i Tige zdziwionym wzrokiem.
- A więc Stalker Kobieta? Pierwszy raz widze tutaj kobietę od miesiąca. No dobra. Jestem Kamarov.
Wyjąłem z torby jedyny kawałek mięsa jaki udało mi się upolować i rzuciłem w ręce Toma.
- Jak jesteście głodni to sobie nabijcie na patyk czy coś. Ja potrzebuje tylko rozgrzania.
Usiadł obok Toma.
- A więc wolnościowiec? Jakoś nigdy cie nie widziałem w bazie.
Offline
- Zona kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic oraz nowości. Miejmy tylko nadzieje, że tą nowością nie będzie nowy mutant.
Mimo iż słońce już wstało, ognisko nadal się paliło i dawało ciepło wszystkim stalkerom siedzącym przy nim.
Chwile siedząc w spokoju nagle zaschło mi w gardle po chodzeniu przez pół nocy o "suchym pysku", więc wyjęłam z plecaka jeden energetyk. Otworzyłam i powoli popijałam ukradkowo przysłuchując się rozmowie stalkerów.
Offline
Tom chwycił fragment mięsa i spojrzał na Kamarova.
- Juz Cie lubie, przynosisz ze sobą jedzenie. Możesz robić tak co dzień. Trzymam się zawsze na uboczu. Do bazy wchodzę jedynie wyspać sie, zakupić coś i oczywiście się napić. Może zapolujemy na coś razem?
Znalazł na ziemi jakiś kijek i odkroił fragment mięsa nożem, po czym zaczął opiekać nad ogniem.
- Dzięki przyjacielu, konserwa to nie to samo co ciepłe mięso.
Gdy to powiedział, oddał resztę przybyszowi.
Offline
Przez kolejne minuty nic się nie działo. Wiatr zaczął jedynie wiać mocnej, powoli zamieniając się w niewielki wicher. Niebo z pięknego i słonecznego zamieniało się w szare i pochmurne, z którego jakby miał zaraz spaść deszcz niczym z wiadra.
W tle było słychać w pewnym momencie odgłosy strzelaniny, dwóch może trzech stalkerów z grupą nibypsów. W pewnym momencie słychać krzyk mężczyzny, a od strony gospodarstwa, zaczął biec bandyta z pistoletem uciekającym przed chmarą chomików*. Dając do wyboru stalkerom przypatrywanie się tej nawet śmiesznej sytuacji, bądź rozprawić się z rodentami oraz bandytom.
*// chomiki= rodenty//
Offline
Wyciągnałem z torby szybko swoje AK47U, odbezpieczyłem i przez przypadek nacisnąłem na spust. Strzał trafił bandytę w nogę, ten poturlał się z posterunku z górki na dół a chomik podbiegł do niego i zaczął się z nim szarpać. Inne chomiki podbiegły do nas. Wymierzyłem powoli do jednego z nich, strzeliłem i patrzyłem co się stanie.
Offline
Chciałam się chwilę pośmiać nawet z sytuacji, jak kolejny bandyta o rozumie chyba niewiele większym od psa, ucieka przez chomikami mając ze sobą pistolet będący w stanie wybić wszystkie siedem rodentów jednym strzałem. Niestety ujrzałam, jak Kamarov wystrzelił ze swojego AK74U raniąc bandytę i przy okazji zwrócić uwagę chomików na naszą trójkę.
Zdjęłam z plecaka mojego Obokana i go odbezpieczyłam, po czym zaczęłam celować by ubić mutanty.
Offline
Siedziałem patrząc na tą sytuację z uśmiechem na twarzy, ale kamarov nie miał takiego poczucia humoru i zaczął strzelać. Gdy biegły na Nas chomiki wyciągnąłem w chwilę swojego AKM 47/2U i oddałem strzał w kierunku jednego z nich.
- Nie musimy nawet polować, polowanie przyszło do Nas!
Offline
Rodenty są na tyle słabymi stworzeniami, że niemalże jeden strzał z pistoletu jest w stanie powalić je na ziemie, o ile strzelec ma wyrobioną celność. Jeden nawet niecelne strzały wydane z karabinów trójki stalkerów był w stanie powalić trzy mutanty. Bandyta po sturlaniu się z górki, ledwo wstał na nogi i zaczął kuśtykać dalej przed siebie. Pozostałe cztery chomiki zaczęły powoli prowadzić atak na stalkerów.
--
Zadane obrażenia:
- Kamarov: strzał w nogę bandyty- okaleczenie lewej nogi = ---
- Kamarov: strzał w pysk rodenta- śmierć mutanta = 3 PDZ
- Tiga: Strzał w lewy policzek rodenta- śmierć mutanta = 3 PDZ
- TOM: Strzał w prawe oko rodenta- śmierć mutanta = 3 PDZ
(Każdego Punkty Do Rozdania zostaną podsumowane i rozdane do dyspozycji dopiero pod koniec sesji, razem z wynagrodzeniem za sesje)
---
Offline
- Ale Ubaw. Przepraszam was za ten strzał, mój AK47U ma już miękki spust od ciągłych treningów strzelania na odległość. Dopóki nie znajdę mojej miłości, moją starą lub jakąś nową snajperkę to musicie się przyzwyczaić że czasami będzie mi odpalać przez przy... Dobra, rozgadałem się a pora raczej na walkę...
Wypluł w połowie zużytego papierosa którego niedawno zapalił, wymierzył i wystrzelił dwie sztuki amunicji, w jednego rendera.
Offline