Rok | Pora roku |
1990r | Jesień |
Posterunek najbardziej wysunięty na północ Baru. Stalkerzy pilnujący tego miejsca prócz kilkunastu worków z piaskiem tworzącym niewielką zaporę są osłonięci przez sporą zaporę z grubych metalowych blach. Cała ta zapora pomaga im w obronie terenu przez notorycznie nadciągające fale mutantów, oraz bandytów z terenów Dziczy.
Offline
Artur szybko przebiegł w te miejsce, ponieważ jak mu się zdawało, to stąd dochodził nie strzał lecz teraz już dwa.
Vinta mocno trzymał swoje zmodyfikowane MP5 w dłoniach. Gdy szybko zobaczył, że narazie nic się nie dzieje, schował się za blachę, lustrując całą sytuację przez szpare.
Po piecu minutach stania w miejscu, Artur postanowił wrócić do bazy w celu przygotowania rzeczy potrzebnych do wyprawy.
____________________________________________________________________________________________
Jako mod:
Grupa zbliżyła się do przejścia odgrodzonego blachami od terenu, który znajdował się dalej.
Jako gracz:
-Dobra towarzysze,glnhf, czyli powodzenia, jeszcze dodam, jak będzie pojedynczy cel to zbliżamy sie do siebie, zrozumiano?-
Artur chwycił mocno karabin w rękę, uważnie zaczął lustrować otoczenie, bo już tutaj rozpoczynało się zagrożenie-
Kolejność pisania:
Dowaolna, aczkolwiek ja na kkońcu
Offline
Hei spokojnie szedł przed siebie. Nie myślał o zagrożeniu. "Jeśli już coś ma się stać to się stanie."- pomyślał.
Z obu jego stron osłaniali go towarzysze.. Nie było czego się bać tylko..
-czemu to ja mam robić za zaporowca ?- mruczał pod nosem
-trzeba było oddać tego pkm'a komuś innemu, albo zamienić się za ten czarny płaszcz...
"I tak nic już nie zmienię, no ale ten płaszcz... taki zawalisty"- myśląc tak o wszystkim i o niczym chłopak dalej szedł przed siebie w kierunku bazy naukowców.
Offline
Spokojnie idąc za grupą, Tiga rozglądała się po okolicy w wyszukiwaniu potencjalnego zagrożenia. W tej chwili liczyło się szybkie myślenie więc musiała być skoncentrowana zarówno jak i bezpiecznym swoim dotarciu do celu, jak i grupy.
- Pamiętajcie aby nie wpaść w anomalie, w tych okolicach jest ich pełno.- Powiedziała do grupy, po czym zaciągnęła bandanę na nos.
"Co ma być to będzie"- pomyślała biegnąc dalej za dowódcą grupy.
Offline
Kot
Szła na pozycji, którą wyznaczył jej Vinta, nie dając po sobie poznać, czy to miejsce jej odpowiada, przeszkadza czy też jest jej kompletnie obojętne. Nie odzywała się też do nikogo, bo i po co? Miałaby o pogodzie gawędzić? Sprawdziła na wszelki wypadek, czy Obokan jest naładowany, po czym skupiła się na wypatrywaniu zagrożenia.
Offline
Wyszedł na sam przód, tam gdzie napisana była literka "M" w rysunku Vinty. Nie czuł się pewnie, ponieważ nie wiedział z czym będzie miał do czynienia. Wziął głęboki oddech, poprawił pozlepiane krwią włosy, żeby mu nie zasłaniały oczu i chwycił za broń.
Offline
Jako gracz:
Artura coś niepokoiło, jednak nie wiedział co.
-Dobra uważajcie coś jest nie tak-
Wyszeptał Vinta, po czym strzelił w pustą przestrzeń, tak dla bezpieczeństwa.
Za proste to nie będzie, zapewne, przemknęło mu przez myśl.
Po strzale skupił się na słuchaniu, czy nie występują tutaj żadne dziwne rzeczy.
Jako mod:
Grupka wyszła już z obrębu posterunku, więc teraz byli zdani już tylko na siebie.
Po strzale niosło się krótkie echo, a po nim jakby chrząknięcie, następnie kilka cichych kroków.
Za betonowej ściany wyłonił się ślepy pies.
Offline
Po tym jak Vinta wystrzelił chłopak usłyszał ciche chrząknięcie, a chwilę później dostrzegł już przed sobą ślepego psa. Hei bez zastanowienia wycelował bronią w zwierzę i oddał strzał.
Ostatnio edytowany przez Rashimuto (01 2014 23:13)
Offline
"Bo poco chwilę by zona dała przejść spokojnie, trzeba zawsze stalkerom podrzucić jakiegoś mutanta!" Pomyślała po czym zawiesiła karabin na plecach, wzięła pistolet przyczepiony do pasa i go odbezpieczyła. Na mutanty takie jak ślepy pies nie jest potrzebny większy kaliber, nie są to silne mutanty więc nie potrzebne jest marnowanie amunicji.
Po odbezpieczeniu, starała się wycelować w głowę bądź przynajmniej jej okolice, oddała strzał i czekała na dalszy los.
Offline
Kot
Jak to się działo, że zawsze, kiedy wychodziła na tereny, po których włóczyły się mutanty, jakiś zawsze musiał wleźć prosto na nią? Specjalnie na nią czekały, czy jak? Wymamrotała krótką wiązankę po japońsku, mówiącą między innymi coś o tym, co najchętniej zrobiłaby z tym ślepym psem i jemu podobnymi zatruwaczami życia, po czym, jeśli nie było ryzyka, że postrzeli kogoś z grupy, wycelowała w mutanta i po krótkiej chwili nacisnęła spust.
Offline
Kiedy po raz pierwszy zobaczył mutanta, był bardzo zdziwiony jego wyglądem.
- Czemu ten pies nie ma sierści? - zapytał zaciekawiony. Odpowiedziały mu jednak tylko strzały, które były skierowane w stronę 'gołego' psa. Wzruszając ramionami wycelował w przeciwnika i położył palec na spuście.
Offline
Jako mod:
Sytuacja wyglądała na pozornie bezpieczną, pozornie.... Jak się okazało nie jeden a grupka mutantów, postanowiła zrobić sobie zasadzkę na coś mniejszego lub słabszego. Zatem "klan gołych psów" złapało w swoje sidła stalkerów. Gdy ich kolega-przytnęta wykrwawiał się, reszta bandy otoczyła stalkerów.
Na pewno było ich przynajmniej przynajmniej piątka, nie licząc tego martwego, trzy ślepaki, a także dwa nibypsy.
Jako gracz:
Artur momentalnie wyciągnął rękę w stronę Hei`a.
-Kurcze panda pieczona, nosz kruwa, ja pytam czy ktoś dał sygnał od strzału-
Wykrzyczał Vinta, po czym strzelił serię na ślepo.
-Musimy jak najszybciej znaleźć coś na co da się wejść, albo zając pozycje pod jakąś ścianą.
Musimy też zwężać formację.
Stalker postarał się poszukać jakiegoś obiektu takiego jak ciężarówki lub sterty betonowych płyt.
-Ruchy, ruchy-
Offline
Hei niespecjalnie przejął się kolejnymi wrogami. Po prostu będzie musiał zużyć więcej amunicji i tyle. Hei obiegł szybko wzrokiem teren dookoła siebie. W tym momencie wiedział, że przeciwników jest pięciu, ale nikt przecież nie zapewni go że na pięciu się skończy. Nie zauważając za sobą żadnego dodatkowego zmutowanego psa spojrzał w stronę dowódcy wyprawy. Mężczyzna wykrzykiwał w stronę grupy rozkazy z wyraźnie niezadowoloną miną, chwilę później nakazał im zwężyć formację i poszukać bezpiecznej pozycji. Hei wykonywał rozkaz.
- No ale skoro już jestem zaporowcem to chyba mogę się trochę pobawić, no nie ?- spytał sam siebie. Chwilę później miał już w rękach odbezpieczonego mpk'a. Wyszukał wzrokiem najbliższego wroga i z uśmiechem na ustach wstrzelił.
Offline
- Nosz cholera jasna! Więcej ich matka nie miała?!- burknęła pod nosem kolejny raz zmieniając broń na Obokana. Odbezpieczyła i przeliczyła liczbę wrogów.
"Cztery psy w sumie, możliwe również, że jeden gorszy od drugiego. Oczopląsu można dostać" pomyślała oraz zgodnie z poleceniem dowódcy zaczęła zwężać ze swojej strony szyk.
Następnie patrząc przez muszkę, namierzała przeciwników czekając na odpowiedni moment do strzału oraz czekając na dalszy bieg wydarzeń.
Offline
Kot
Nie no, one robiły to specjalnie. Na pewno. Bez cienia wątpliwości po prostu, te cholery istniały tutaj tylko po to, żeby bezczelnie utrudniać Yuno życie. Japonka puściła kolejną cichą wiązankę, po czym, zgodnie z poleceniem, zawęziła szyk, rozglądając się w poszukiwaniu jakiejś osłony. Nie miała najmniejszej ochoty na walkę z mutantami na otwartym terenie... W końcu raczej nie skończyłoby się to dla niej i reszty grupy zbyt dobrze. Jeśli coś znalazła, to poinformowała o tym resztę, a jeśli nie, to oparła broń o ramię i wycelowała w najbliższego psa.
Offline