Jaskier - 30 2014 21:49

Imię: Kropotkin
Nazwisko: Tretiakov
Pseudonim: Jaskier
Narodowość: rosyjska, polska

Wiek: 30
Waga: 102 kg
Wzrost: 179 cm

WYGLĄD

Spoiler:

http://3.bp.blogspot.com/-UkgEoFxHAqg/US1Ucj8haXI/AAAAAAAABas/t-CEkIp09pM/s1600/PostApo_v01sm.jpg

HISTORIA
Jaskier wypadł biegiem na ulicę, odliczając w myślach pozostały czas. Przechodnie patrzyli tylko na niego jak na wariata, co wcale mu nie przeszkadzało. Jeśli tylko wiedzieliby, co się zaraz wydarzy. Dobiegł do auta, szarpnął za klamkę i wskoczył do gabloty. W tym momencie dotarł do niego huk, jaki wydaje wysadzany w powietrze kilkoma kilogramami nitrogliceryny Pałac Prezydencki.
-Ruszaj, Andriej - warknął na swojego towarzysza i stary Ford ruszył z piskiem opon. Wtedy, odetchnąwszy z ulgą, Kropotkin Tretiakov, znany także jako Jaskier, gromko się roześmiał. Jednak siedzący obok niego Andriej nie podzielał dobrego humoru współpracownika
-Nigdy cię nie rozumiałem. Nie wierzyłem też że to zadanie się uda - zdenerwowany Andriej coraz bardziej rozpędzał samochód. Kropotkin przyglądał mu się uważnie, jak wystraszony i spięty żółtodziób wciskał się w siedzenie, zaciskając do białości ręce na kierownicy. Nie spuszczając wzroku delikatnie zapiął pas. Andriej nie spuszczając z tonu ciągnął dalej - I kolejny raz, czekając na ciebie w samochodzie, doszedłem do dwóch wniosków. Pierwszy to taki, że to nasze wspólne ostatnie zlecenie, odchodzę - Jaskier nie był tym specjalnie zdziwiony. Od czasu gdy okradli baraki wojskowe, a Peskow stracił nogę, żaden jego współtowarzysz nie został z nim na dłużej. Andriej wyciskał z Forda ostatnie poty, pędząc po obrzeżach Warszawy - Pierwszy wniosek wynika z drugiego, Kropotkin. A drugi to taki, że jesteś zdrowo pojebany. Jaskier, jesteś popierdolonym zjebem. - Tak brzmiało ostatnie zdanie wypowiedziane przez Andrieja, gdy ich Ford uderzył wyjeżdżający ze skrzyżowania samochód. Kropotkin w ostatniej chwili przytomności zdołał zapamiętać widok eksplodującej o kierownicę głowy Andrieja. "Zabawne, jego głowa rozpękła się prawie tak jak tamten budynek", zdołał jeszcze pomyśleć, lecz pomimo prób, nie zdołał się uśmiechnąć. Późniejszych zdarzeń już nie pamiętał.

Ocknął się w szpitalu, z pulsującym bólem głowy. Resztkami sił zdołał się dźwignąć i usiąść na niewygodnej kanadyjce. Spojrzał na zegarek, który wskazywał 12:07. To znaczy, że leżał tu przynajmniej jedną dobę i że najwyższy czas już się wynosić, jeśli jeszcze go nie znaleźli. Całe szczęście, jego trochę przekrwawione ubrania leżały poskładane w szafce obok łóżka. Wciągnął je na siebie i wyszedł z pokoju, a następnie z szpitala. Nareszcie mógł w spokoju udać się po należytą zapłatę. Na poobijanej twarzy pojawił się szeroki uśmiech - teraz przynajmniej był bogaty. I nie musiał dzielić się niczym z Andrijem. Szybkim krokiem ruszył ulicą, lecz nie zaszedł daleko, stając jak wryty przy stoisku z gazetami. Cztery z nich miały nagłówki w stylu PAŁAC PREZYDENCKI WYSADZONY, NIKT NIE UCIERPIAŁ albo CUD ARCHITEKTURY ZNISZCZONY. Jednak na jednej z gazet było napisane coś, co sprawiło że uśmiech zszedł z twarzy Jaskra. Jak głosił nagłówek:

SZEF ROSYJSKIEJ MAFII POJMANY PRZEZ POLICJĘ


Według najświeższych informacji, dziś w nocy została urządzona obława na Rostova W., szefa rosyjskiej mafii w Polsce, podejrzanego o wczorajsze zniszczenie Pałacu Prezydenckiego. Sam Rostov oświadczył, że zamierza współpracować i od razu podał policji dane osób, mających jakikolwiek związek z wybuchem budynku. Rzekomo, za całą akcję miał być odpowiedzialny Kropotkin Tretiakow, a pomagać mu mieli m.i.n....

Jaskier stał wryty, nie mogąc oderwać wzroku od stoiska. Serce w jego klatce piersiowej waliło jak perkusista na koncercie, a jego mina wyrażała smutek i zażenowanie, przykryte pod grubym płaszczem zdenerwowania.
-ku**a! - krzyknął do nieba i kopnął aluminiowy stelaż z gazetami, które wylądowały w kałuży - Czemu to musiało się stać akurat teraz?! - odwrócił się na pięcie i ruszył biegiem do banku. Jego mózg działał na pełnych obrotach, wiedział że musi szybko uciekać z kraju i że nie może wrócić już do domu, bo pewnie czeka tam na niego już komitet powitalny. W głowie ułożył sobie plan. Najpierw do banku, wypłacić oszczędności - więcej miał w domu, ale na koncie też się trochę zachowało. Mało, bo mało, ale na kilka gadżetów wystarczy. I na podróż do Ukrainy, a dokładniej do Zony, raju dla poszukiwanych. Chociaż ta sprawa z wybuchem nie jest aż taka ważna i głośna, przeczeka kilka lat w tym piekle, aż wszystko ucichnie, a wtedy powróci w glorii chwały do wielkiego świata.

Klasa: Snajper
Umiejętność: Sokole Oko

www.mafiaczarnylotos.pun.pl www.a7x.pun.pl www.yurots.pun.pl www.25bkpow.pun.pl www.wieik-elektrotech.pun.pl